Globalne rynki akcji odnotowały wzrost po tym, jak Donald Trump złagodził swoje stanowisko w sprawie handlu, obiecując obniżenie ceł nałożonych na Chiny oraz utrzymanie Jerome’a Powella na stanowisku przewodniczącego Rezerwy Federalnej. Inwestorzy przyjęli tę zmianę z zadowoleniem po tygodniach zawirowań na rynkach i ostrych negocjacji prowadzonych przez USA.
Od momentu, gdy prezydent Trump nałożył cła zarówno na sojuszników, jak i rywali, jego administracja zmaga się z rosnącymi wyzwaniami. Chiny odpowiedziały stanowczo, wprowadzając środki odwetowe o równoważnym charakterze.
W wyniku polityki celnej Trumpa amerykańskie giełdy zanotowały spadki, a nawet obligacje skarbowe zostały wyprzedane, co wskazuje na obawy i panikę inwestorów. Prezydent ogłosił następnie 90-dniowe opóźnienie wprowadzenia większości ceł, z wyjątkiem tych nałożonych na Chiny, które zostały obniżone do 10%.
Pomimo tego opóźnienia, amerykańskie rynki nie powróciły do wcześniejszej świetności, szczególnie w obliczu publicznych sporów Trumpa z przewodniczącym Rezerwy Federalnej Jerome’em Powellem, który konsekwentnie opierał się naciskom prezydenta na obniżenie stóp procentowych.
Amerykańskie media donosiły, że Trump rozważał prawne możliwości usunięcia Powella, co byłoby bezprecedensowym krokiem od czasu powstania banku centralnego w 1913 roku. Te doniesienia dodatkowo zwiększyły niepokój na rynkach. Czołowi eksperci finansowi ostrzegali, że zwolnienie przewodniczącego Fed mogłoby wywołać kolejny kryzys rynkowy.
Ostatnio Trump wydaje się wycofywać nie tylko z planów zwolnienia Powella, ale także z agresywnej polityki celnej wobec Chin.
„145% to bardzo wysoka stawka i nie będzie aż tak wysoka. Nie będzie nawet blisko tego poziomu. Zostanie znacznie obniżona, ale nie do zera” – stwierdził. To znacząca zmiana w stosunku do wcześniejszych deklaracji, że „będzie trwało tak długo, jak to konieczne.”
Prezydent wyciągnął również gałązkę oliwną w stronę chińskiego prezydenta Xi Jinpinga po miesiącach wrogiej retoryki. „Dobrze nam idzie z Chinami” – powiedział Trump, obiecując nie stosować twardej polityki wobec Xi Jinpinga. „Będziemy żyć razem bardzo szczęśliwie i idealnie, współpracować” – dodał.
„To duża zmiana w ciągu trzech tygodni od deklaracji doradcy Białego Domu Petera Navarro i sekretarza handlu Howarda Lutnicka, że nie będzie zmian w stawkach celnych” – zauważono w redakcyjnym komentarzu The Wall Street Journal (WSJ), odnosząc się do ostatnich ustępstw administracji Trumpa w polityce celnej.
„Trudno to postrzegać inaczej niż jako wycofanie się w obliczu ostrej reakcji rynków finansowych, obaw o recesję i wzrost cen, a także zdecydowanie negatywnej reakcji reszty świata – zarówno przyjaciół, jak i wrogów” – dodano, sugerując, że Trump powinien dokonać zwrotu, podobnie jak późny francuski prezydent socjalistyczny François Mitterrand, którego lewicowe polityki nie powiodły się na początku lat 80.
Wall Street: nieoczekiwany przeciwnik Trumpa
WSJ, tradycyjnie konserwatywny w swoich komentarzach redakcyjnych, szeroko relacjonował wojnę handlową Trumpa, podkreślając długoterminowe wyzwania stojące przed USA. Niedawny artykuł na pierwszej stronie nosił wymowny tytuł: „Trump napotyka przeciwnika: rynek USA.”
Według WSJ, Trump może mieć trudności z przeciwstawieniem się Wall Street – finansowemu rdzeniowi amerykańskiej gospodarki – bardziej niż federalnym pracownikom czy imigrantom, którzy zostali zwolnieni w ramach pracy DOGE na polecenie Elona Muska.
Spadki na giełdach skłoniły do krytyki ze strony czołowych przedstawicieli Wall Street, takich jak Jamie Dimon, dyrektor generalny JP Morgan Chase, który zasugerował, że rynki nie mogą funkcjonować skutecznie przy wysokich cłach Trumpa, wzywając do natychmiastowego dialogu z chińskim przywództwem. „Ameryka na pierwszym miejscu jest w porządku, o ile nie kończy się na Ameryce samotnej” – powiedział.
Na niedawnej konferencji organizowanej przez JPMorgan, sekretarz skarbu Trumpa, Scott Bessent, który wcześniej był menedżerem funduszu hedgingowego, również złagodził swoje stanowisko. Przyznał, że USA muszą deeskalować wojnę handlową z Chinami, nazywając ją „niezrównoważoną” dla obu stron.
Wcześniej, po odpowiedzi celnej Chin, Bessent twierdził, że to nie USA, ale Chiny muszą deeskalować, ponieważ „ta eskalacja jest dla nich przegraną” i nie mają „przewagi” wobec Waszyngtonu z powodu nierównowagi handlowej między tymi krajami.
Jednakże Pekin pozostał stanowczy, wprowadzając embargo na metale ziem rzadkich wobec USA, z których większość jest przetwarzana w Chinach. Wprowadził kontrole eksportu dla amerykańskich firm i ostrzegł swoich partnerów handlowych, aby nie ulegali presji USA. Wszystkie te działania nie wyglądają na działania „przegranego” czy słabszego, jak początkowo przedstawiał to Bessent.
Po ostatnich komentarzach Bessenta globalne rynki odnotowały wzrost, co ponownie wskazuje, że odłączenie się od Chin jest niepopularnym i ryzykownym pomysłem – szczególnie na Wall Street.
Nie mniej jednak, w przeciwieństwie do rynków amerykańskich, czołowi chińscy urzędnicy nie byli pod wrażeniem ani gałązki oliwnej Trumpa, ani gestów Bessenta wobec Pekinu. „Jak mówi przysłowie, 'Ten, kto zawiązał dzwonek, musi go rozwiązać'” – powiedział He Yadong, rzecznik chińskiego Ministerstwa Handlu, podczas dzisiejszej konferencji prasowej.
„Jednostronne podwyżki ceł zostały zainicjowane przez USA. Jeśli USA naprawdę chcą rozwiązać problem, powinny wysłuchać racjonalnych głosów społeczności międzynarodowej i własnych interesariuszy krajowych, całkowicie usunąć wszystkie jednostronne środki celne wobec Chin i znaleźć sposób na rozwiązanie różnic poprzez równy dialog” – dodał.
Wreszcie, niedawny sondaż dotyczący polityki handlowej nie przyniósł politycznego pocieszenia i nie wykazał przychylnego gruntu dla administracji Trumpa: 84% respondentów popierało wolny handel, podczas gdy tylko 45% opowiadało się za wysokimi cłami na inne kraje.