W niedzielę, Nicușor Dan, centrowy burmistrz Bukaresztu, wygrał napiętą powtórkę wyborów prezydenckich w Rumunii, pokonując tym samym nacjonalistę George'a Simiona, jak wskazują niemal pełne wyniki.
Głosowanie uznano za kluczowe dla kierunku, w jakim podąży członek UE i NATO graniczący z ogarniętą wojną Ukrainą.
Wybory odbyły się pięć miesięcy po tym, jak rumuński Trybunał Konstytucyjny unieważnił wcześniejsze głosowanie z powodu zarzutów o ingerencję Rosji oraz masową promocję w mediach społecznościowych skrajnie prawicowego kandydata, który nie został dopuszczony do ponownego startu.
Dan, który prowadził kampanię na rzecz „uczciwej” Rumunii, zdobył ponad 54 procent głosów, podczas gdy George Simion, admirator byłego prezydenta USA Donalda Trumpa, uzyskał blisko 46 procent, według niemal pełnych wyników.
Frekwencja wyniosła blisko 65 procent, w porównaniu do 53 procent w pierwszej turze 4 maja, w której Simion był liderem.
Dan, 55-letni polityk, powiedział zgromadzonym w parku w Bukareszcie radosnym zwolennikom, że „rekonstrukcja” Rumunii rozpocznie się w poniedziałek, nazywając to „momentem nadziei”.
„W dzisiejszych wyborach zwyciężyła społeczność Rumunów, którzy pragną głębokiej zmiany w naszym kraju” – powiedział Dan.
Nacjonalista George Simion uznał swoją porażkę wobec Nicușora Dana.
„Chciałbym pogratulować mojemu przeciwnikowi, Nicușorowi Danowi. Wygrał wybory, a to była wola narodu rumuńskiego” – powiedział Simion, który wcześniej ogłosił swoje zwycięstwo, mimo że sondaże wskazywały przewagę Dana.